@cts: „W każdym razie argumentacja oparta na fałszywym założeniu, musi być fałszywa.”
ja tylko tak formalnie: nie musi, z fałszywych założeń można wyprowadzić dowolne wnioski, czyli równie dobrze fałszywe, jaki i prawdziwe, czyli taka argumentacja nic nie rozstrzyga, jest bezużyteczna, niekompletna
—
„Jednak muszę przyznać, że ilekroć widzę jak rząd robi coś skandalicznego, albo jest rozrzutny, lub pozornie głupi, moje ideały „dobrego rządu” najwyraźniej dają o sobie znać i wkrótce zdaję sobie sprawę, że myślę, iż władze można nauczyć jak robić rzeczy właściwie.”
kiedyś na mojej uczelni zorganizowano spotkanie z Romanem Kluską (tak, ten od Optimusa). najbardziej zapadło mi w pamięć jak mówił, że nawet on, przedsiębiorca i biznesmen, ale wychowany w socjalizmie, przyłapuje się często na mechanicznym stwierdzaniu w stylu „państwo powinno”. zwrócił uwagę, że bardzo trudno się od tego uwolnić, co mnie trochę uderzyło. bo to oznacza, że w pewnym sensie jesteśmy więźniami naszych odruchów.
wierzymy w „dobry rząd” i w kółko dajemy się nabrać, bo 17 lat publicznej edukacji programuje nasze umysły takimi szablonami. właśnie dlatego przestrzeń publiczna się cały czas rozrasta. nigdy nie zredukujemy przestrzeni publicznej na rzecz prywatnej, jeśli nie zaczniemy przeciwdziałać temu warunkowaniu we wczesnych latach. ale jak tu krytykować uczenie dzieci, że trzeba działać z myślą o dobru państwa? ktoś krzyknie, że wtedy będą samolubne! a to jest aspołeczne! mało kto pojmuje, że dobro społeczności bierze się z dobra indywiduum, bo to właśnie indywidua tworzą społeczność. ta prosta rzecz nie mieści się ludziom w głowach i dlatego istnieje państwo – rzekomy klej, który scala ludzi w społeczeństwo.